08 kwietnia 2018

"Ciotka Poldi i sycylijskie lwy" Mario Giordano

38/2018

Patrząc na tę kolorową okładkę z wypiętą damską pupą hmmm.... sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Po książkę pewnie bym nie sięgnęła, gdyż ostatnio jestem zafascynowana polskimi powieściami, ale ponieważ trafiła się taka okazja - to czemu nie? W końcu lubię czasami sięgać po nowe i nieznane. A jak było w tym przypadku i czy sięgnę po kolejny tom? Zapraszam na moją recenzję. 






Z opisu książki dowiadujemy się, że główną bohaterką jest Poldi - 60-latka, która przeprowadza się z Monachium na Sycylię. Zmiana wielka - ze względu na krajobraz i obyczaje. Na miejscu Poldi spotyka się z rodziną swojego zmarłego męża. Kobieta jednak nie ma w planach jakiś spotkań towarzyskich, ale planuje, po prostu, zapić się na śmierć patrząc na morze. Tak, tak, dobrze czytacie. Poldi (tak naprawdę Isolde Oberreiter) zapewne by tak postąpiła, ale ciągle ktoś lub coś jej przeszkadza. Kiedy pewnego dnia zaginął chłopak Valentino, który pomagał jej w różnych pracach w domu i w ogrodzie, kobieta (która posiada w genach instynkt śledczy) zanim skończy ze swoim życiem, postanawia przeprowadzić śledztwo i odnaleźć chłopaka. Niestety okazuje się, że chłopak nie żyje, a Poldi od razu uważa, że został zamordowany. I oczywiście nie może tego tak zostawić. 

Nie jest to poważny kryminał, jest to książka napisana w humorystyczny sposób. Każdy rozdział ma długi tytuł, np. Rozdział 1 - " Opowiada o tym, jak i dlaczego Poldi przybywa na Sycylię i co sądzą o tym jej szwagierki. O tym, że bez peruki i butelki brandy ani rusz. O tym, jak Poldi zaprasza na pieczeń wieprzową, składa siostrzeńcowi propozycję nie do odrzucenia i poznaje sąsiadów przy Via Baronessa. I o tym, jak wkrótce potem jeden z nich, niestety, znika." - Długie nie? 




Poldi - to taka nietypowa dla mnie bohaterka, jeszcze z kimś do niej podobnym nie spotkałam się w literaturze. To taka z jednej strony stanowcza Niemka, a z drugiej temperamentna Włoszka - ogólnie mówiąc taka mieszanka wybuchowa. Nie jest to bynajmniej taka babcia, a raczej super wystrojona i wiedząca czego chce kobieta. Jej znakiem rozpoznawczym jest peruka, której nigdy nie ściąga, choć czasami zmieniała ją na inną. Podobało mi się jak czasami Poldi potrafiła zakląć jak coś szło nie po jej myśli. Poza tym jest to osoba bardzo dociekliwa, wesoła, lubiąca poznawać nowych ludzi. A to przyda się jej w śledztwie. 

Pojawiają się także przystojni włoscy policjanci. Nie piszę o tym bez powodu - cioteczka Poldi ma dziwne hobby, które polega na robieniu zdjęć przystojnym policjantom, a potem wkłada te zdjęcia do grubych już albumów i czasami przegląda. A na Sycylii też się znajdzie kilku panów, na których można zawiesić oko, a właściwie aparat fotograficzny. Wspomnieć muszę o przystojnym komisarzu Montana, który będzie prowadził dochodzenie w sprawie zaginięcia Valentino. Nie będzie to łatwe zadanie, gdyż ciągle obok będzie się kręciła koło niego Poldi....

Przede wszystkim bardzo podobały mi się opisy, nie byłam na Sycylii i chłonęłam wiedzę o tym miejscu z książki. Gdy ją czytałam (recenzję piszę z opóźnieniem) to było za oknem zimno i brzydko. Więc tak bardzo przyjemnie było mi czytać o prowadzeniu śledztwa w tak cudownym słonecznym miejscu. Myślę, że własnie to, że czytałam ją wtedy, kiedy brakowało mi słońca, dodało tej powieści dużo uroku. 

Zakończenie nie jest takie banalne, więc podsumowując mogę napisać, że z chęcią sięgnę po następny tom o zwariowanej starszej pani. I najważniejsze - narracja prowadzona jest przez osobę trzecią - przez członka rodziny ciotki Poldi, któremu cała ta historia została wcześniej opowiedziana. Chłopak dodaje też dużo od siebie, trochę to ubarwia, tak więc ogólnie jest to ciekawy zabieg literacki. 

Pamiętajcie o jednym - to nie jest poważna lektura. Nastawcie się na sporą dawkę humoru, dużo dawkę słońca i totalne odmóżdżenie. 

Przeszkadzała mi tylko jedna rzecz - w fabułę wpleciona jest ogromna ilość słów po włosku. Nie znam tego języka i czasami nie umiałam się domyśleć o co chodzi. Przydałyby się momentami podpowiedzi na dole. Ale to jedyne moje małe zastrzeżenie.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Initium.



Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 400
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.