31 października 2017

Po co komu kolejny blog o książkach i dzieciach?

Moi drodzy,

Jest ogromna ilość blogów o książkach i o macierzyństwie w internecie. Wiem, bo czytuję, zaglądam, podglądam. Dzięki blogom wiem o nowościach na rynku wydawniczym, a dzięki matkom piszącym o problemach dnia codziennego dochodzę do wniosku, że może jednak jestem normalna w tym mojej obecnym świecie.

Długo trwało zanim namyśliłam się, czy pisać czy nie? Kto to będzie czytał? Jak się wybić?
I pomyślałam, że kto nie próbuje ten nic nie zyska.

Jestem książkoholiczką, jeśli chodzi o kupno książek dla siebie i dla dzieci oraz o ilość pochłanianych pozycji. Uwielbiam papierówki, ebooki (bo od razu mam książkę na kindlu) oraz mogłabym przesiadywać w bibliotece zamiast na zakupach ciuchowych. Sprawia mi to ogromną radość, ale nie zawsze tak było. Po urodzeniu I dziecka czytałam dużo mniej, przerzuciłam się na seriale, potem ogarnęła mnie niemoc czytelnicza, a od jakiś 3 lat czuję że mam ogromną pasję w sercu do książek. Nocami, jak dzieci już śpią, lubię przesiadywać na lubimyczytać.pl, na blogach i vblogach książkowych i dzieciatych, na facebooku, bookstagramie... Przeglądając blog za blogiem mało jest takich, które pasują do mojego gustu czytelniczego, chodzi o rodzaj czytanych książek, ale też o pojmowanie świata itd. Oglądam zdjęcia dziewczyn, które czytuję (zrobię posta gdzie chętnie zaglądam) i one wszystkie są takie...młode. Czuję się wtedy jak dinozaur, taki przed 40... Wg mnie inne jest odczucie po przeczytaniu książki, kiedy masz lat 20 i inne problemy, a inne kiedy masz dwójkę dzieci, dom na głowie, problemów bez liku, a satysfakcję sprawia to, że udało się po prostu tę książkę przeczytanie w tym całym kieracie. Zauważyłam też, że zmienił mi się mocno gust czytelniczy, oczekuję od książek czegoś więcej, jakiś przemyśleń, czasami rozrywki, a jak mam ochotę popłakać sięgam po pozycję tzw. wyciskacza łez. Po własnych przeżyciach też na pewno patrzę inaczej na sprawy miłości, książki o dzieciach powodują szybsze bicie serca, a thrillery przerażają, ale i pociągają niezmiennie.

Myślę, że są takie osoby jak ja i zgodzą się ze mną, że matki książkoholiczki nie mają łatwo. Szczególnie jak się ma małe dzieci, z którymi chcę spędzać czas tak na maksa, patrząc im w oczy, a nie w telefon, kindla czy książkę. Trudne to jest, czasami przegrywam, bo chcę coś doczytać, ale staram się każdego dnia zaczynać od nowa i nie pamiętać popełnianych błędów wychowawczych. Ale o tym innym razem.

Miałam czasami tak, że jak mnie naszła ochota to pisałam maila do znajomych o moich przemyśleniach odnośnie dzieci i życia i zawsze padała jedna odpowiedź. Załóż kobieto w końcu bloga! i tak w kółko.

No to założyłam.

A co z tego wyjdzie? Nie wiem. Marzy mi się vblogowanie, ale czy się odważę? hmmmm....

Na razie muszę ogarnąć sprawy techniczne, założyć facebooka do bloga i ruszam z pisaniem. W głowie mam dużo tematów dla Was, myśli mi się kotłują, czytam obecnie 145 książkę w tym roku, także pisać jest o czym... A jeśli chodzi o dzieci to też chętnie się z Wami podzielę tym i owym. Trzymam kciuki za siebie, żebym znalazła choć chwilkę w nocy na pisanie i żeby blogger nie miał już niedługo żadnych technicznych tajemnic przede mną.

Pozdrawiam gorąco moich czytelników. Mam nadzieję, że będziecie do mnie zaglądać.
K.