25 kwietnia 2018

"Krzyk" Nicolas Beuglet

45/2018

Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Udało mi się ją wypożyczyć z biblioteki, ale długo odleżała na półce czekając na swoją kolej. Czy to "opowieść, która obudzi twoje najskrytsze lęki", tak jak zapowiada wydawca na okładce? Zapraszam!





Czytałam już kilka książek dotyczących szpitali psychiatrycznych  i były to zazwyczaj ciekawe pozycje. Przy okazji mogę wam polecić:


https://matkaksiazkoholiczka.blogspot.com/2018/01/to-co-zostawia-ellen-marie-wiseman.html
https://matkaksiazkoholiczka.blogspot.com/2017/11/obsesja-katarzyna-berenika-miszczuk.html

Myślałam, że w tej książce większość akcji także będzie się działa za murami szpitala, ale nic bardziej mylnego. Tutaj akcja ciągle przenosi się w różne części świata, Francja, Norwegia, a nawet Wyspa Wniebowstąpienia (gdziekolwiek to jest). Autor podjął się napisania thrillera inspirowanego prawdziwymi wydarzeniami. I chyba właśnie to jest w tej książce najbardziej wstrząsające. 

Zaczyna się od tego, że pewnego dnia w szpitalu psychiatrycznym w Oslo, znalezione zostają w celi zwłoki pacjenta z ustami otwartymi w niemym krzyku. Pacjent z pokoju obok wyznał, że przed śmiercią zmarły wydał z siebie bardzo przeraźliwy krzyk, ale taki inny niż zawsze, bardziej przerażający. Inspektorka Sarah od samego początku czuje, że sprawa nie jest tak jednoznaczna jak wygląda na pierwszy rzut oka. Jest więcej pytań niż odpowiedzi. Personel szpitala nabiera wody w usta, gdy próbuje się czegoś dowiedzieć na temat zmarłego pacjenta, hospitalizowanego w szpitalu od 30 lat.... Bo jak inaczej nazwać fakt, że nikt nie wie jak się nazywał pacjent? Co dziwne zmarły miał na czole bliznę w kształcie liczby 488.  Sarah będzie prowadzić dochodzenie z dziennikarzem śledczym Christopherem, który zostanie też wplątany w całą tę sprawę. Śledztwo zaskoczyło mnie wiele razy, trzeba przyznać, że autor umie dawkować napięcie i na pewno lubi zaskakiwać czytelników. Na pewno jest to thriller z elementami sensacji, wobec którego ciężko przejść obojętnie. Początek mega rozwleczony, ale jak już akcja przyśpieszy to w ogóle nie zwalnia i nie wiadomo kiedy mija kilka godzin czytania (a rano znów oczy na zapałki 😛)


Jedyne czego mi brakowało to ....strachu. Mojego strachu. Miałam ochotę na coś mocnego i takiego sprawiającego, że mam gęsią skórkę na plecach, a tu nic... hmmmm.... chyba że się już uodporniłam czytając tak dużo? Jak myślicie? A może nadszedł w końcu czas, żebym zaczęła czytać Kinga? Hmmm....


Wydawnictwo: Sonia Draga
Ilość stron: 448
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.