25 stycznia 2019

"Tego kwiatu jest pół światu" Marta Radomska - recenzja przedpremierowa, patronat Matki Książkoholiczki

14/2019

Premiera książki 30.01.2019

Zaczytaj się w nowej serii komedii obyczajowej! Ta książka zaskoczyła mnie nieprawdopodobnie, po opisie spodziewałam się jakiejś komedii miłosnej, a co dostałam w zamian? 

Zapraszam na moje odczucia po lekturze!


Przyznaję się bez bicia, że to było moje pierwsze spotkanie w twórczością autorki. Brałam pod uwagę to ryzyko, że styl pisania może mi nie odpowiadać, a wtedy trudno napisać coś sensownego i szczerego na temat czytanej książki. Na szczęście tym razem trafiłam w punkt i autorkę dopisuję do ulubionych na portalu lubimyczytac.pl

Fabuła


Tytułową bohaterkę pokochacie od samego początku. Dziewczyna ma niesamowitego pecha w życiu, ale przy tym jest tak sympatyczna i szczera. Majka jest świeżo po rozwodzie i chętnie by widziała siebie obok jakiegoś fajnego faceta, ale cóż można zrobić, kiedy jest ich jak na lekarstwo. Choć może nie... jest jeden, taki którego mija codziennie do pracy. Tylko co można zrobić? Zagadać? Głupio i to nie w stylu Majki, gdyż ona nie umie podrywać mężczyzn. 

"Omdleć i paść w poprzek chodnika, najlepiej tak, żeby się potknął - metoda praktykowana przez damy w dziewiętnastym wieku. Wtedy może działała, zwłaszcza że damy nie spieszyły się do obowiązków zawodowych i miały większą wprawę w pełnym wdzięku omdlewaniu. Znając własny wdzięk, huknęłabym głową o chodnik, doprowadzając do mało romantycznego wzywania pogotowania. Za randkę z gipsem dziękuję bardzo."

Okazja poznania tajemniczego pana nadarzy się sama, a co z niej wyniknie przeczytajcie sami. Będzie się działo tyle mogę Wam obiecać.

Widzicie ten śliczny kluczyk na zdjęciu? To ważny rekwizyt, wokół którego będzie toczyła się fabuła. Majka i jej brat Michał będą próbowali znaleźć skarb po zmarłej babci, który podobno schowany jest w małej kasetce, a kluczyk do kasetki...zaginął.

Muszę zaznaczyć też fakt, że książka mimo iż obyczajowa, zawiera kilka zwrotów akcji  i to na pewno czyni fabułę bardziej dynamiczną. Bohaterowie poboczni są bardzo wyraziści, trudno nie polubić policjanta Borówę czy zwariowaną przyjaciółkę Majki.

Na początku tego nie zauważyłam, ale na okładce jest śpiący kotek. Autorka, tak jak nasza główna bohaterka, to kociara i w tej książce kot.... też jest jednym z głównych bohaterów. Rozrabiaka jakich mało! 


"-Majka, skąd ty bierzesz te koty, na miłość boską? Co jeden to lepszy... Takiej ekipy z piekła rodem w życiu nie widziałam.... Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że robisz to specjalnie...
-Tak, szkolę kocich terrorystów. Nowy rodzaj wykwalifikowanej armii, specjalizującej się w szerzeniu destrukcji."


Moim zdaniem


Osobiście uważam, że opis z tyłu książki nie oddaje tego, o czym ta książka jest. Niektóre Panie mogą ją odrzucić, bo pomyślą, że to jakiś romans. Nic bardziej mylnego. W pierwszym rozdziale już pojawia się...trup, a momentami włos się może lekko zjeżyć na karku. To wielka umiejętność tak napisać książkę, żeby była lekka, wesoła, przyjemna, jednocześnie momentami mroczna, ale na wesoło. A najważniejsze jest to, że drugi tom "O jeden diament za daleko" jest już w przygotowaniu. Jupi!

Za egzemplarz do recenzji i możliwość patronatu nad tą książką dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.




Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 428
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.