18 czerwca 2020

"Mam na imię Ania" Anita Scharmach

89/2020

"Mam na imię Ania" to pierwsza książka tej autorki, jaką miałam okazję przeczytać. Skończyłam ją ze łzami w oczach i musiałam kilka dni przetrawić zanim piszę do was te słowa. Wydawałoby się, że to taka lekka historyjka na lato, a w środku... dużo się dzieje. Książka będzie miała dodruk, bo jest taka dobra! Zapraszam na moją opinię. 



Ania Mikołajska jest zdolną, odnoszącą sukcesy dziennikarką, prowadzącą według innych idealne życie: piękny dom, kochający mąż, który tak bardzo o nią dba.  Niestety kobieta przechodzi istny horror za zamkniętymi drzwiami i nie widzi już dla siebie szansy na normalne życie. 


"Był zastraszającym mnie tyranem, chorobliwie zakochanym, traktującym mnie jak swoją własność, jak przedmiot."

Pewnego dnia otrzymuje zadanie od przełożonego, musi wyjechać na dwa tygodnie w celu napisania reportażu z ośrodku leczenia uzależnień. Nawet nie jest świadoma jak zmieni się jej życie... Słuchając historie innych ludzi Ania podejmie jedną z najważniejszych decyzji w życiu. 

"Codziennie grałam rolę życia. Zakładałam maskę i grałam. [...] Uśmiechnięta przy stole, uśmiechnięta przy jego boku, uśmiechnięta w łóżku. Jak zaprogramowana maszyna."





Tej historii nie da się zapomnieć. Takich kobieta jak Ania jest ogromna ilość na świecie. Mimo, że autorka pisze o bardzo bolesnych tematach, robi to w sposób delikatny i subtelny. Historia dla kobiet, zarówno takich jak Ania jak i tych w szczęśliwych związkach, ale także dla mężczyzna. Pierwszoosobowa narracja powoduje, że historia Ani jeszcze bardziej wbija się w pamięć, możemy poczuć się jak ofiara. Najgorsze jest to, że nie jest to fikcja literacka i takie rzeczy mają miejsce obok nas... może nawet bliżej niż się spodziewamy. 

Tę książkę można traktować jak drogowskaz na życie, które mamy tylko jedno... Niezwykle mądra, emocjonalna historia, która rozłożyła mnie na łopatki i nie dała o sobie zapomnieć. Nie jest to kolejna obyczajówka do przeczytania, ale książka po której już nic nie będzie takie samo. Bez chusteczek sie nie obejdzie... Wrażliwe dusze popłyną... Jak czytałam to nie widziałam literek, mimo, że są duże (tak jak lubię jako okularnik).

Kończąc przytoczę bardzo ważny cytat: "Dzisiejszy dzień nauczył mnie, że ważne jest tu i teraz. Wczoraj było i tego nikt nie zmieni, a na jutro mogę jeszcze wpłynąć, jednak to dzisiaj tworzę historię."




Dziękuję autorce za egzemplarz książki do recenzji (z dedykacją) oraz śliczną torbę. 


Wydawnictwo: Lucky
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 274
Moja ocena: 9/10




2 komentarze:

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.