20 czerwca 2020

"Pamiętnik szeptuchy" Dorota Gąsiorowska

91/2020

Nawet nie macie pojęcia jak mi się ta książka spodobała. To było moje pierwsze zetknięcie z autorką, jestem zachwycona. Tym bardziej, że pochodzę z Podlasia i doskonale wiem kim jest szeptucha, jak wygląda u niej wizyta. Zapraszam na nowy wpis. 





Jest to I tom z serii: Dni Mocy. 

Pierwszy rozdział oczarował mnie od samego początku: młoda kobieta gubi sygnał w GPS w lesie na Podlasiu w czasie podróży do swojej koleżanki. 

"Nataszę ogarniała panika, z minuty na minutę coraz bardziej się ściemniało. Miała wrażenie, że na zawsze utknęła w tym dzikim miejscu. Po obu stronach wąskiej szosy ciągnęły się nieprzebyte lasy, a do jej uszu, nieprzywykłych do słuchania odgłosów natury, co chwilę dochodziły niepokojące dźwięki."

Natalia jest wziętą modelką i aktorką, ale coraz mniej ma frajdy z wykonywanego zawodu. Jest pod ogromnym wpływem swojej apodyktycznej matki, która kontroluje jej każdy ruch. Ten wyjazd do koleżanki na Podlasie jest takim małym buntem i ucieczką od matki. Wszystko jednak idzie nie tak i Natalia spotyka na swojej drodze pewną staruszkę. Salma w zamian za pomoc w gospodarstwie oferuje dziewczynie gościnę, a ta chcąc odpocząć od wszystkiego chętnie się zgadza. Mieszka w domu bez wygód i zasięgu komórki, zaczyna doceniać i widzieć świat zupełnie inaczej. Okolica w jakiej zatrzyma się Natalia jest w pewien sposób magiczna za sprawą pewnej zaczarowanej studni. 

Jak ta noc zmieni całe jej życie? Dlaczego zielarka i szeptucha podarowała jej stary pamiętnik z 1903 roku mówiąc: "Gdy nadejdzie właściwy czas, zrozumiesz wszystko". Jakie tajemnice odkryje Natalia i czy przede wszystkim znajdzie swoje miejsce w świecie? O tym dowiecie się sięgając po najnowszą książkę autorki. 


"Tajemnicza staruszka coraz bardziej fascynowała i intrygowała Nataszę. Ciekawiło ją, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami w izbie, kiedy znachorka przyjmowała pacjentów."





Chciałam napisać, że właśnie dla takich odkryć lubię książki! Kiedy bierzesz do ręki powieść i nie wiesz, że zawładnie całym twoim światem na wiele godzin. Autorka zachwyciła mnie swoim językiem, nawet opisy przyrody w jej wykonaniu są niestraszne (moja zmora z liceum!). Cieszę się, że mimo, że jest to fikcja literacka, wiele rzeczy się zgadza - jako Podlasianka mogę o tym zaświadczyć. Autorka dobrze opisała szeptuchę, jej zachowanie, wygląd mieszkania (czułam się jak u swojej babci na końcu Polski na Podlasiu...) oraz inne rytuały tamtych okolic. Kiedy czytacie tę recenzję trwa święto przesilenia na Podlasie, magiczny dzień inny niż pozostałe. Pamiętam wiele momentów z własnego życia, puszczanie wianków na wodę - takich momentów się nie zapomina. Jest to bardzo klimatyczna , a zarazem magiczna książka, idealna do czytania latem, kiedy w powietrzu czuć te wszystkie zapachy lata. 

"Dziewczyna zastanawiała się nad swoją sytuacją. Pobyt w domu tajemniczej staruszki wydawał się jej tyle samo dziwny, co naturalny. Kierowało nią jakieś nieuzasadnione poczucie, że jest we właściwym miejscu i być może wcale nie znalazła się tutaj przez przypadek."


Bardzo mi się podobało, że książka jest tak gruba, a przede wszystkim, że to początek serii. Nie wiem jakim cudem jeszcze nie znam pióra autorki, to z mojej strony ogromne przeoczenie. 

Dziewczyny - zachęcam gorąco! Dawno żadna książka aż tak mnie nie zachwyciła, aż nie chciałam jej kończyć... tak dobrze było mi razem z główną bohaterką na moim ukochanym Podlasiu. Przepiękna historia dla fanów powieści obyczajowych. 



Nie mogę się doczekać kolejnego tomu tej serii. Każdy z nich ma opowiadać o szczególnym czasie w słowiańskim kalendarzu. 


Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz książki do recenzji. 




Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 600
Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.