28 czerwca 2020

"Port nad zatoką" Magdalena Majcher

100/2020

Książki tej autorki czytam wszystkie, bo każda jest inna i niezwykle ciekawa. Zapraszam na moją opinię o najnowszej powieści Magdaleny Majcher. 





Adrianna po rocznej separacji z mężem, znów jest szczęśliwa. Małżonkowie wrócili do siebie i przeżywają razem drugą młodość. 

"Znajome zazwyczaj opowiadały, że odżyły dopiero, kiedy odeszły od męża i poznały kogoś innego. Ona natomiast narodziła się na nowo, gdy do męża wróciła."

Niestety, los znów zadrwi z głównej bohaterki i zabiera jej dosłownie wszystko co dla niej ważne. Adrianna musi znów stanąć na nogi, co jest bardzo trudne, nie umie żyć w miejscu, które przypomina jej Radka. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie starego domu na Półwyspie Helskim i zaczyna wszystko od nowa: bez pracy, bez znajomych, w nowym miejscu. Zostawia na południu Polski córkę, z którą i tak ma kiepski kontakt. Ogólnie pisząc to opowieść o pogodzeniu się z trudną rzeczywistością i o otwarciu serca na nowe znajomości, a może nową miłość? 

Pytanie tylko, czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?



"Samotność uczy pokory wobec życia. Adrianna uważała, że każdy człowiek powinien choć raz w życiu przeżyć stan totalnego osamotnienia, żeby potrafił docenić obecność drugiej osoby."

Ktoś powie - znów powieść o tym, że ktoś rzuca wszystko i kupuje stary dom na końcu świata. Niby tak, ale osobiście uważam, że być może taka odmiana w życiu jest najlepszym rozwiązaniem na niektóre sytuacje. 

Niech was nie zwiedzie piękna okładka, która może wskazywać na powieść letnią i beztroską. Uwielbiam twórczość autorki właśnie za to, że w każdą powieść umie wpleć nawet najbardziej trudne tematy i robi to niezwykle subtelnie i delikatnie. Historia Adrianny bardzo wbiła mi się w pamięć, że względu na jej losy... Przede wszystkim jest to historia o radzeniu sobie ze stratą i o tym, że zawsze warto zacząć swoje życie od nowa. Bardzo polubiłam Adriannę, dzięki czemu książkę dosłownie pochłonęłam, a jej problemy przeżywałam razem z nią. 

Autorka nie pisze tylko o stracie, ale dotyka także innych tematów, o których wam nie napiszę. Przeczytajcie sami. 

Dziękuję autorce za to, że przeniosła mnie na Hel, czytając opisy czułam się jakbym tam była i czuła bryzę morską na twarzy. W tym roku nie pojadę nad morze, dlatego cieszę się, że mogłam się tam przenieść chociaż w wyobraźni. Bardzo dobra książka akurat na wakacje, nie tylko nad morzem. Historia dająca nadzieję, że zawsze warto znaleźć swój port, do którego warto dążyć mimo przeciwności losu. 

Dziękuję Wydawnictwu Pascal za egzemplarz książki do recenzji. 

Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 400
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że do mnie wpadłeś. Jeśli masz ochotę to zostaw komentarz.
Zapraszam na mojego Facebooka, gdzie organizuję konkursy oraz na Instagrama, na którym zamieszczam zdjęcia książek i nie tylko.